Estetyczny portal - profesjonalnie o pięknie
Język
Salonowe zabiegi pierwszej połowy XX wieku

Salonowe zabiegi pierwszej połowy XX wieku

Współczesne zabiegi kosmetyczne (w większości przypadków) nie budzą strachu: kremy, maseczki, zabiegi owijania, peelingi, masaże. Jednak zanim pielęgnacja stała się tak prosta, potrzeba było dekad pracy nad recepturami tych kremów i masek. Na początku XX wieku wiele zabiegów kosmetycznych i urządzeń przypominało jednak tortury.

Dziś zanurzmy się w atmosferze salonów piękności z pierwszej połowy XX wieku. Zobaczmy, jakie zabiegi przechodziły kobiety, aby podkreślić swoją urodę.

Tak wyglądało trwałe ondulowanie włosów w Niemczech w 1929 roku.

Kolejne urządzenie do ondulacji, popularne w latach 40. Kobieta musiała godzinami siedzieć w fotelu, aby uzyskać pożądany efekt. Dlatego tak ważne było, aby wybrać „swojego” mistrza, z którym można było przyjemnie spędzić czas na rozmowie.

A tak wyglądało suszenie włosów suszarką w latach 20. XX wieku.

Firma Max Factor, założona przez Maksymiliana Faktorowicza, była prawdziwym innowatorem w świecie kobiecej urody. Oto urządzenie z lat 30., które pomagało mierzyć proporcje twarzy według standardów piękna i odpowiednio dobierać makijaż.

Marka Max Factor w latach 30. stworzyła kolejne cudo techniki — maskę wyposażoną w plastikowe kostki, które można było napełniać wodą i zamrażać. To urządzenie pomagało redukować obrzęki twarzy.

Piegi rzadko były popularne, dlatego w latach 30. wynaleziono urządzenie do ich usuwania przy użyciu dwutlenku węgla. Oczy pacjentów były zamknięte hermetycznymi zatyczkami, a nozdrza zakrywano w celu ochrony. Oddychać trzeba było przez rurkę z filtrem.

W 1940 roku opracowano elektryczną maskę, która dzięki nagrzewaniu stymulowała krążenie krwi, poprawiając zdrowie skóry.

„Alpejska” maska, 1930 rok. Według reklamy ta maska gwarantowała piękny różowy odcień skóry i miała zastępować spacer w górach, dzięki obniżonemu ciśnieniu atmosferycznemu wewnątrz.

Takie gumowe „maski piękności” kobiety nosiły w latach 20., aby pozbyć się zmarszczek i niedoskonałości skóry.

W 1936 roku Isabella Gilbert z Rochester w stanie Nowy Jork wynalazła „maszynę” do tworzenia dołeczków na policzkach. Aby stworzyć pożądane dołeczki, urządzenie było noszone na twarzy, zapinane za uszami i pod brodą, a dwa pręty były mocno dociskane do policzków. Zgodnie z reklamą, urządzenie „przy regularnym stosowaniu szybko tworzyło piękne dołeczki”. Amerykańskie Stowarzyszenie Medyczne stwierdziło jednak, że Dimple Maker nie tworzy ani nie wzmacnia dołeczków, a długotrwałe korzystanie z urządzenia może powodować raka.

Masaż próżniowy dla wygładzenia skóry i uzyskania pięknego kolorytu, lata 30.

Tak w latach 30. XX wieku wykonywano owocowe maseczki w salonach kosmetycznych.

Maska liftingująca w salonie Heleny Rubinstein, lata 40.

Kremów przeciwsłonecznych nie było przed połową lat 40., więc miłośnicy plażowania musieli chronić skórę przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych za pomocą specjalnych płaszczy z wbudowanymi okularami przeciwsłonecznymi.

Wibromasażer w Berlińskim Instytucie Zandera, 1928 rok.

Specjalne urządzenie „rozbijające tłuszcz” w nowojorskiej siłowni, 1930 rok.

Trenażer do rozciągania.

Masaż nóg metalowymi rolkami dla efektu odchudzającego. USA, lata 40.

Tak wyglądały salony piękności na początku XX wieku. Można się tylko cieszyć, że dziś zabiegi są znacznie bardziej estetyczne! A może to tylko nasz punkt widzenia? Kto wie, czy nasze prawnuczki za sto lat nie będą podobnie patrzeć na współczesne metody?


Nataliya CHAYKA – redaktorka ESTportal, kosmetolog medyczny

Filtruj według tagu:

Podobne posty: